Dlaczego nie lubię sportu.
Sport z punktu widzenia rozwoju ludzkości jest po prostu szkodliwy. Ciągnie nas w dół. Wmawia nam się, że rozwija ducha rywalizacji a rywalizacja stymuluje postęp. Mówi się, że dobrze wpływa na kondycję fizyczną. To nieprawda. I chociaż pewnie zostanę za to ukrzyżowany to ktoś to musi o tym mówić.
Forsowanie ciała w celu osiągnięcia maksymalnej wydolności jest szkodliwe. Znamy mnóstwo udokumentowanych przypadków sportowców, którzy cierpią na różne schorzenia związane z wyczynowym uprawianiem sportu. Nie chodzi mi tutaj o różnego rodzaju kontuzje. Mówię o tym co dzieje się z ciałem po zaprzestaniu kariery sportowej, czyli ekstremalnych ćwiczeń.
Włókna mięśniowe zaczynają się kurczyć, i ciało zaczyna magazynować coraz więcej wody. Rozpędzony metabolizm zwalnia, spada masa beztłuszczowa, pojawia się więcej tłuszczu. Pogarsza się wydajność kardio, zwalnia praca nie tylko serca ale i płuc. Wzrasta prawdopodobieństwo wystąpienia różnych chorób takich jak cukrzyca i nadciśnienie. Pomijam kwestie charakterystyczne dla konkretnych sportów jak deformacja sylwetki czy kłopoty ze stawami.
Ale to akurat mam gdzieś. To indywidualne ryzyko i karma osoby, która wabiona milionowymi kontraktami reklamowymi decyduje się zniszczyć sobie ciało.
Dużo gorszy jest aspekt społeczny sportu i znaczenie jakie ma dla rozwoju duchowego ludzkości. Rywalizacja oznacza podział i ocenę, walkę i upokorzenie. Wyzwala najniższe instynkty plemienne każące widzieć świat przez pryzmat „my i oni”. Elity rządzące dobrze o tym wiedzą od czasów pierwszych igrzysk i walk gladiatorów i potrafią to znakomicie wykorzystać.
Dzisiaj, w globalnym świecie środków masowego przekazu ta manipulacja jest możliwa na niewyobrażalną skalę. Zastanów się przez chwilę jaki wkład dla rozwoju ludzi ma umiejętność sprawnego kopania piłki …kim są gwiazdy futbolu i dlaczego zarabiają tak gigantyczne pieniądze w porównaniu do wynagrodzenia lekarza, pielęgniarki, strażaka…
Ze społecznego punktu widzenia pełnią rolę kogutów przeznaczonych na walkę na śmierć i życie ku uciesze gawiedzi. Są tylko narzędziem w łapach obrzydliwych ludzi liczących kasę. A całe narody dają się wciągać w tą grę oddając gigantyczne zasoby energii godnej innego zastosowania.
Chodzi o władzę nad emocjami wyrażanymi milionami serc kibiców. To nie są żarty, każde serce wysyła impulsy elektromagnetyczne kształtujące naszą materialną rzeczywistość. Połączona praca milionów umysłów i serc jest w stanie dramatycznie zmieniać naszą rzeczywistość. Jeśli pracują one na rzecz podziałów i strachu przed upokorzeniem w przegranej walce to nie można oczekiwać od przyszłości niczego dobrego.
Zastanówmy się przez chwilę czym są sprowokowane jatki między kibicami? Co siedzi w głowie człowieka, który z patriotycznych pobudek, w czasie mistrzostw, zatyka flagę na swoim samochodzie a nie sprząta kupy po swoim psie? Dlaczego konflikty zbrojne wybuchają po znaczących imprezach sportowych?
Czy my dołożymy im, czy oni dołożą nam? Kto jest lepszy a kto gorszy? Czyje zbiorowe Ego poczuje się lepiej po zawodach? O to właśnie chodzi – o budowanie poczucia wyższości albo kreowanie poczucia niesprawiedliwości wymagającej zemsty (w sportowym języku rewanżu). Miliony żrących chipsy zapijane piwem przed telewizorem kibiców w ogóle nie zdają sobie sprawy, że w kolektywnym procesie budowania rzeczywistości nie są sobą, tylko zombie będącym na usługach bliżej nieokreślonej mocy.
Oczywiście jest podobnie w innych obszarach naszej hipnotyczno konsumpcyjnej kultury ale z racji na zasięg sportu i jego szczególną władzę nad emocjami jest on szczególnie szkodliwy.
Tak sobie tylko napisałem. Nie wierzę, że od razu zmienię cokolwiek ale mam nadzieję, że zasiałem ziarno niepokoju u tych co warto …
Polecam tę niebywałą, mało znaną historię: [ w tym miejscu znajdował się link do filmu, który z powodu praw autorskich został usunięty z YouTube. Jeśli uda się komuś wytropić to naprawdę warto! „Zapomniany Mundial” – dla dociekliwych chodzi o mundial z 1942 roku]